Wydawnictwo Muza oddało w moje ręce książkę Toma o’Neilla i Dana Piepenbringa „Manson. CIA, Narkotyki, Mroczne Tajemnice Hollywood”.
O Mansonie nie muszę Wam chyba zbyt wiele mówić. Szczególnie, że w sierpniu miała miejsce premiera filmu Tarantino „Pewnego razu… w Hollywood”, który po części opowiada historię Charlesa Mansonsa, przywódcy grupy religijnej „Rodzina”, która dokonała wielu zabójstw w końcu lat 60. Najgłośniejszym było zabójstwo ciężarnej wówczas Sharon Tate, żony Romana Polańskiego i jej przyjaciół w nocy z 8ego na 9ego sierpnia 1969 roku. Od tego wydarzenia mija właśnie 50 lat.
Sam Manson jednak nigdy nie zabił własnymi rękami. Został skazany na dożywocie za kierowanie grupą przestępczą.
O’Neill i Piepenbring opublikowali demaskatorski reportaż oparty na nieznanych bądź utajnionych aktach. Materiały do książki zbierali przez 20 lat. Wyjaśniają wiele faktów, obalają inne. I nagle zdajemy sobie sprawę, że właściwie nic nie wiemy. Autorzy zamieszczają wiele niepublikowanych dotąd wywiadów, opinii z archiwów policji, FBI czy CIA… Właściwie, czytając ten ponad 600-stronicowy reportaż, zaczynamy wątpić we wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy. Dlaczego nikt nie powstrzymał Mansona? Dlaczego niektórzy świadkowie nigdy nie zostali przesłuchani?
Przyznam, że „Manson…” to trudna lektura, wymagająca ogromnej uwagi. Chwilami wydawało mi się, że O’Neill ma swoistą obsesję na punkcie Man sona. Podziwiam go za to, że poświęcił 20 lat życia na tak drobiazgowe śledztwo. Czy coś się wyjaśniło? Czy dalej część pytań pozostaje bez odpowiedzi? Sprawdźcie sami.
Szczególnie polecam wielbicielom spisków, a także tym, którzy już coś o Mansonie wiedzą. A O’Neillowi należy się wielki szacunek za wytrwałość w dążeniu do prawdy.
EK