„Bo tak postępują kobiety. Kierują gniew do środka, zwracają go przeciwko samym sobie” – recenzja książki „Złota klatka”

11ego kwietnia odbyła się światowa premiera nowej powieści Camilli Läckberg „Złota klatka”. Dzięki wydawnictwu Czarna Owca możemy ją też przeczytać w Polsce. 

Uwagę przyciąga ekskluzywna okładka – złote litery, w centralnym punkcie flakon eleganckich perfum. Niepokojąca za to jest ich nazwa – „Revenge”… odwet… zemsta… i pływające w nich smużki krwi. Co kryje zawartość? Czy to naprawdę okrzyknięty „rewelacyjnym” thriller psychologiczny?

Faye Adelheim ma wszystko – eleganckie mieszkanie w najlepszej dzielnicy Sztokholmu, bogatego męża, kochającą córkę Julienne. Nie ukończyła studiów ekonomicznych, bo chciała pomóc w karierze mężowi – Jackowi. To głównie dzięki niej, stworzony przez niego fundusz inwestycyjny Compare, zapewnił im dostatnie życie. Faye robi wszystko, aby zadowolić coraz bardziej marudzącego męża. Wszystkie winy bierze na siebie, chce za wszelką cenę zaspokoić potrzeby męża, „bo tak postępują kobiety. Kierują gniew do środka, zwracają go przeciwko samym sobie (…). Kobieta bierze na siebie, tuszuje, dba o relacje z innymi, przesłaniając własną dumę, szkodząc sobie aż do zatracenia”.

Pewnego dnia życie Faye wywraca się do góry nogami. Jest zmuszona opuścić złotą klatkę, w której żyła. Po tym, jak przyłapała męża na zdradzie, ten wyrzucił ją z domu i zabrał córkę.

Faye zostaje bez środków do życia. Postanawia zemścić się na mężu. Najpierw zarabia jako „wyprowadzaczka” psów, potem tworzy sieć sprzedającą kosmetyki „Revenge”, w co angażuje wiele znanych i bogatych kobiet, które zostały zdradzone przez mężczyzn. Staje się bogata, co pozwala jej wykupić akcje funduszu byłego męża.

Wszystko wydaje się takie proste… Ale pewnego dnia Julienne nie wraca do domu. Była wtedy pod opieką Jacka. W domu jest krew. Czy Jack zamordował córkę? Wszystko na to wskazuje. Jest oskarżony a Faye wydaje się być zadowolona.

Ale nagle Läckberg dokonuje dziwnego zwrotu akcji. Powieść kończy się, a my siedzimy w osłupieniu… Czy daliśmy się nabrać? Czy nieuważnie czytaliśmy? Jakie tajemnice z przeszłości Faye wychodzą na jaw? Przeczytajcie sami.

Muszę przyznać, że nowa powieść Läckberg „nie porwała” mnie. Na pewno nie jest thrillerem, może jest powieścią psychologiczną; ale też sylwetki bohaterów są płytkie, trochę bezbarwne.

Trochę denerwuje w tej powieści epatowanie nazwami znanych marek obuwia i odzieży, w które oczywiście zaopatrują się kobiety ze sfer Faye. To nie jedyne wady książki. Właściwie poza obsesyjnym dążeniem do zemsty, nie poznajemy innych cech głównej bohaterki. Nawet dość liczne opisy aktów seksualnych są pozbawione wyrazu.

Przyznam, że wolałam Läckberg z innych, wcześniejszych jej powieści. Nie wiem, czy sięgnę po zapowiadają kontynuację „Złotej klatki”.

 

EK