„Człowiek z lasu” to debiut literacki angielskiej pisarki Nicci Cloke, która pisze pod pseudonimem Phoebe Locke. Na polskim rynku książka ukazała się nakładem wydawnictwa Czarna Owca.
Intrygująca okładka z motywem mrocznego lasu, wgłąb którego tajemnicza postać prowadzi dziecko, zachęca do poznania tajemnic. Dodatkowo budzą zainteresowanie opisy z okładki, niemal straszące nas wizją czytania przerażającego thrillera psychologicznego.
Fabułę swojej powieści Locke oparła na krążącej w Anglii, w latach 70., legendzie o Człowieku z Lasu. Mówiło się wówczas o mężczyźnie, który zamordował swoje nieposłuszne córki. Wierzono, że mogły go przywołać „grzeczne” albo „wyjątkowe” dziewczęta. Ponoć niektóre nastolatki otrzymały od niego moce nadprzyrodzone, inne zostały otoczone opieką osobistych stróżów zwanych „Posłańcami Cienia”.
Taką legendę, w swoim dzieciństwie, poznała Saddie Banner. Wierzyła, że Człowiek z Lasu może porwać jej córkę. Czy dlatego porzuciła swoją 10-dniową córkę Amber? Dziewczynkę wychował samotnie jej ojciec Miles.
Po 16 latach Saddie wraca do domu. Jak gdyby nigdy nic się nie stało. Jednak nadal jest przekonana, że jej córce grozi niebezpieczeństwo.
W 2018 roku ekipa filmowa kręci film o Amber. Ma to być dokument o dziewczynie, która podejrzana o zabójstwo, właśnie otrzymała wyrok uniewinniający. Kogo zabiła? Czy też jest owładnięta legendą Człowieka z Lasu? Czy poprawią się jej relacje z matką? Wszystko wydaje się być mroczne, niejasne, zagmatwane….
Muszę przyznać, że jestem trochę zawiedziona tą książką. Sama koncepcja fabuły była ciekawa, ale wykonanie jest już o wiele gorsze. Mało tu prawdziwego thrillera, chwilami akcja stoi w miejscu. Same postacie są też mało wyraziste. Saddie jest dla mnie wręcz denerwująca, gdy przez kilka rozdziałów rozważa wciąż, czy dobrze zrobiła wracając do domu.
Amber też nie odsłania swojego wnętrza. Często na pytania dziennikarzy odpowiada: „tak”, „nie”, „nie wiem”. Dlatego tak trudno jest poznać jej motywy działania.
„Człowieka z Lasu” mogę polecić jedynie czytelnikom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem. Choć, oczywiście, każdy ma swój gust, a to jest tylko moja opinia.
EK