„Dawno temu zdecydowałem, że ta książka nigdy się nie ukaże” – recenzja książki „Jerzy Dziewulski. O polskiej policji” Krzysztofa Pyzi

Jeśli nie wiecie, kim jest Jerzy Dziewulski to prawdopodobnie przespaliście długie lata lub jesteście niezwykle młodzi. Jerzy Dziewulski to od lat ikona polskiej policji, były milicjant i antyterrorysta, poseł na Sejm I, II, III i IV kadencji; W czasie kampanii prezydenckiej w 1995 był szefem ochrony osobistej Aleksandra Kwaśniewskiego, a później do 1997 roku jego doradcą ds. bezpieczeństwa. Jako konsultant brał też udział w kręceniu odcinków serialu „07 zgłoś się. Wystąpił w nim jako komandos i szef brygady antyterrorystycznej w czterech odcinkach.

Jerzy nie owija niczego w sreberko i nie udaje, że to cukierek. O wszystkim mówi dość otwarcie, nie bawiąc się w konwenanse. Taka właśnie jest książka „Jerzy Dziewulski o Polskiej Policji” wydana przez Prószyński i S-ka, w której Krzysztof Pyzia rozmawia z byłym policjantem o tym, dlaczego służba w tej firmie to droga donikąd.

Jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak naprawdę wygląda praca w polskiej policji, to powinniście sięgnąć po ten tytuł. Walka z brutalnymi porywaczami. Pertraktacje z terrorystami. Prostytutki współpracujące z mundurowymi. Ale i rzeczywistość, gdzie absurd goni absurd. A papierkowa robota zdaje się nie mieć końca. W tej pracy liczy się tylko jedno – sukces, czyli znalezienie sprawcy. Ale jak przekonuje Jerzy Dziewulski – czasami trzeba poruszać się na krawędzi prawa i mieć świadomość, że praca w policji to -jak mówiłam- droga donikąd.

Wydawnictwo reklamuje tę książkę słowami „Nieocenzurowana opowieść, po której już nigdy tak samo nie spojrzysz na policjanta…”. Ja patrzę na nich tak samo, jak wcześniej, ale ja znam te historie. Jeśli wy nie macie o nich pojęcia, to może czas najwyższy je poznać.

Dawno temu Jerzy Dziewulski zdecydował, że ta książka nigdy się nie ukaże. Nie będzie opowieści o milicji, policji, o nim. Na szczęście zmienił jednak zdanie, czego efektem jest książka o -jak twierdzi Dziewulski- najbardziej gównianym zawodzie.

Nie ma co kryć, z Jerzego Dziewulskiego jest kawał gawędziarza, a Krzysztof Pyzia, jak na dobrego reportera przystało, wie, że wystarczy mu dać trochę pola do popisu i odrobinę nakierować. Dzięki temu współpraca rozwija się harmonijne, a kolejne historie wciągają bez reszty. Tu codzienność milicji, tam wojskowe wspominki. Negocjacje na ostrzu noża, które przywodzą na myśl najlepsze filmy akcji.

Co najlepsze, nie ma tu żadnej kurtuazji, czy wygładzania wypowiedzi. Jeśli coś się spieprzyło, to się spieprzyło. Mięso lata gęsto i często, ale w żadnym razie nie jest to wymuszone bo taki właśnie jest Dziewulski. Taka już atrakcyjność i egzotyka tego sugestywnego i jędrnego języka, który najbardziej błahe wydarzenia potrafi sprzedać niczym krasomówczy wyga. Widać, że mamy tu faceta z jajami. Charakterny, szczery i bezkompromisowy. Serwuje albo wszystko, albo wcale.

Polecam, jeśli będziecie mieli kiedyś wolny wieczór na randkę z Jerzym, wziąć tę książkę w ręce i odłożyć po jej skończeniu. A już 16ego stycznia druga część. Dziewulski i Pyzia właśnie kończą ją pisać.

 

EK