„Głębia” ma wiele zalet – recenzja książki „Głębia” Arne Dahla

Nakładem wydawnictwa Czarna Owca ukazała się trzecia część przygód detektywa Sama Bergera. Tym razem Arne Dahl zatytułował ją „Głębia”.

Niestety, dla tych, którzy nie czytali poprzednich części, czyli „Pustkowia” i „Bezdroży”, to trudna lektura. Są dwa wyjścia, albo szybciutko nadrobić „zaległości”, albo polegać na moim krótkim wprowadzeniu. Niestety Dahl w „Głębi” uważa, że wiemy wszystko o bohaterach i niczego nie wyjaśnia. 

Gdzieś na bezdrożach północnej Szwecji doszło do „incydentu”, w którym zginęła policjantka Sylvia Anderson „Strzała”. O zabójstwo podejrzany jest Sam Berger. Jego partnerka Molly Blom zostaje ranna i leży w szpitalu w śpiączce. Życie prywatne Bergera też się rozsypuje. Jego partnerka Freya, wyjeżdża z ich synami, Marcusem i Oscarem, do Paryża. Tam wiedzie spokojne życie z adwokatem Jeanem Babineaux.

Gdy zaczynamy lekturę „Głębi” Sam Berger jest poszukiwany, musi się ukrywać, a Molly jest w szpitalu. Detektyw ukrywa się na wyspie Landsort położonej nad głębią o tej samej nazwie, największej głębi Bałtyku. 

Jednak i tam nawiązuje z nim kontakt szef Säpo. Prosi go o pomoc w odnalezieniu uprowadzonej przed dwoma laty Aiszy Pachachi. Porwał ją były agent tajnych służb – Carsten, który chce w ten sposób dotrzeć do jej ojca, czołowego przeciwnika islamizmu. Carsten nie chce, aby mężczyzna zdradził, kiedy w Szwecji dojdzie do zamachu terrorystycznego. Jednocześnie, ma odbyć się aukcja broni.

Berger podejmuje wyzwanie. Czy uda się odnaleźć Aiszę? Niespodziewanie ze szpitala ucieka Molly Blom. Zaczynają pracować w duecie. Czy zdążą?

Najbliższa aukcja broni ma odbyć się na wyspie Öja. Dlaczego pojawi się tam Freya wraz z synami Bergera? Kto wygra pojedynek między Carstenem i Bergerem?

To właśnie dlatego „Głębia” cały czas trzyma w napięciu. Jest w niej wszystko, co powinien zawierać dobry kryminał: mafia, zamach, tajne służby, wyścig z czasem, napięcie, handel bronią… To książka doskonale przemyślana, fabuła jest zwarta, konkretna.

Po wielu emocjach towarzyszących lekturze, zakończenie jest… zimne. Przekonajcie się sami.

 

EK