„Istnieją siły tkwiące w twoim ciele, które nigdy cię nie opuszczą, bez względu na twój wygląd, bez względu na to, kto cię kochał albo nie kochał.” – recenzja książki „Kłamczucha” E. Lockhart

Nakładem wydawnictwa Czwarta Strona ukazała się powieść E. Lockhart „Kłamczucha”. Jest to thriller psychologiczny, który opowiada o przyjaźni dwóch 18-latek. Obie, mimo młodego wieku, są już obciążone dość dużym bagażem życiowym. 

Jule West Williams jest życiową wojowniczką. Pozbawiona rodziny sama walczy o każdy dzień. To dziewczyna kameleon. Potrafi zamienić się w każdego, w czym pomaga jej walizka pełna ubrań i peruk. Bez wysiłku naśladuje kilkanaście angielskich dialektów, a sztukę manipulacji opanowała do perfekcji. Jest osobą dość chwiejną emocjonalnie, może nawet zaburzoną, ale w jej otoczeniu nikt tego nie dostrzega.

Jej przyjaciółka to Imogen Sokoloff, dziedziczka wielkiej fortuny, wychowana w rodzinie zastępczej. Ma mnóstwo pieniędzy, samoloty traktuje jak taksówki, a mimo to, nie potrafi odnaleźć się w życiu.

Co wyniknie z przyjaźni tych dwóch kobiet? Jak potoczą się ich losy, gdy pewnego dnia Imogen zniknie, a Jule z jej listu dowie się, że ta chce popełnić samobójstwo? Czy wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy o tych kobietach było prawdą?

W książce poznajemy masę intryg, niewyjaśnionych sytuacji…. ale muszę was uprzedzić, że „Kłamczucha” to trudna lektura. Jest napisana „odwrotnie” – najpierw poznajemy rozwiązanie zagadki, a w kolejnych rozdziałach dochodzimy do jej powstania, co wymaga dużej uwagi ze strony czytelnika. 

 

EK