„Kompetencje pielęgniarki nie sięgają tak daleko, aby komukolwiek odbierać nadzieję” – recenzja książki „Zanim się obudzę” Agnieszki Bednarskiej

Według Wikipedii śmierć mózgu stwierdza się, gdy u danej osoby występuje nieodwracalne uszkodzenie mózgu, które powoduje ustanie wszystkich jego funkcji. W Polsce śmierć mózgu orzeka komisja lekarska składająca się ze specjalistów anestezjologii i intensywnej terapii, neurologa, neurochirurga oraz specjalisty medycyny sądowej. W skład komisji nie może wchodzić lekarz, który ewentualnie pobierze organy do przeszczepu oraz transplantolog. Przeszczepu narządów można dokonać do 24h po stwierdzeniu śmierci mózgu.

To niezbędne minimum wiedzy medycznej, które jest konieczne do przyswojenia, zanim rozpoczniecie czytanie książki Agnieszki Bednarskiej „Zanim się obudzę”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Media Rodzina.

Ta trudna lektura przenosi nas do Oddziału Neurologii Szczecińskiego Szpitala Uniwersyteckiego. Tu trafiają najcięższe przypadki po wylewach czy urazach. I właśnie tu poznajemy ok. 20-letnią dziewczynę, która od kilku dni przebywa w śpiączce po tym, jak została wyłowiona z Odry. Młoda kobieta wzbudza szczególną sympatię pielęgniarki oddziałowej Brygidy Wawrzyniec, która nazwała swoją podopieczną Selena i każdą wolną chwilę poświęca na opiekę nad nią. 

Na tym samym oddziale przebywa też 21-letni Kamil Nowacki, który trafił tu po bójce, w której chciał obronić słabszych.

Poza tą dwójką, jest tu także wielu innych pacjentów, którzy przebywają na oddziale dłużej lub krócej… umierają bądź zdrowieją…

Oddziałem kieruje dr Anna Maria Katarzyna Myśliwiecka-Pyrkoń, która jest zagorzałą zwolenniczką pobierania organów do przeszczepu. Chwilami odnosimy wrażenie, że jej głównym zajęciem jest zwoływanie komisji stwierdzającej śmierć mózgu. Jej zupełnym przeciwieństwem jest dr Yao Nakamura, Japończyk wychowany w polskim sierocińcu. Mężczyzna wierzy, że każdego człowieka można uratować. Twierdzi, że „o człowieka trzeba walczyć do końca. Taka jest rola lekarza”. Nakamura systematycznie odmawiał uczestnictwa w komisjach stwierdzających śmierć mózgu, ponieważ uważał, że „obraz śmierci mózgu pacjentów będących pod wpływem mieszanki leków nie jest wiarygodny”. Podobne poglądy miała Brygida, która wierzyła w powrót do zdrowia niemal każdego pacjenta, w myśl zasady, że „kompetencje pielęgniarki nie sięgają tak daleko, aby komukolwiek odbierać nadzieję„. 

W Klinice spotykamy też czekających na cud bliskich: rodziców, małżonków, którzy przeżywają wiele moralnych dylematów. Czy mają prawo decydować o śmierci bliskiej osoby? Czy to jest eutanazja czy ulga w cierpieniu?

Te zmagania „obserwują” nieprzytomni pacjenci. Autorka wplata w tekst ich wzajemne „rozmowy”. Jakby opuszczali swoje ciało i rozmawiali o rzeczywistości.

Zastanawiacie się pewnie, jak potoczą się losy Kamila i Seleny. Może rozmyślacie, kim byli, zanim trafili na oddział. Wszystkiego dowiecie się ze stron książki. A zaręczam, przeszłość mieli bardzo ciekawą.

„Zanim się obudzę” to interesująca książka. Smutna, zmuszająca do refleksji. Bo czy jesteśmy w stanie powiedzieć, kiedy kończy się życie? Czy w codziennym pędzie zastanawialiśmy się, jaką decyzję podjęlibyśmy, gdybyśmy musieli zdecydować o pobraniu narządów od naszych bliskich? 

Z pewnością nie jest to książka, która rozstrzygnie nasze wątpliwości. Ale może spowoduje głębszą refleksję.

Na koniec zostawiłam coś, co drażni mnie osobiście, jako córkę pielęgniarki, niemal wychowaną w szpitalu, uczuloną strasznie na to określenie przez wszystkie otaczające mnie pielęgniarki: Bednarska permanentnie nazywa Brygidę „siostrą”. Nawet na randkę z Nakamurą idzie SIOSTRA Brygida! Zapewniam panią, pani Agnieszko, że używanie określenia „siostra” w stosunku do „pielęgniarki” czy opisywanie jej w ten sposób, jest cholernie wkurzające, zarówno dla pielęgniarek, jak i wszystkich, którzy mają je w bliskim otoczeniu. 

 

EK