„…Krzyki ledwo do niego docierały, słyszał je jakby z oddali.” – recenzja książki „Zwierz” Piotra Kościelnego

„Właściwie zabijałem, odkąd pamiętam. Zacząłem od zabijania zwierząt. Pierwszą ofiarą był kot sąsiadów (…). Miałem zaledwie siedem lat. Zabiłem go kamieniem (…). Człowieka zabiłem pierwszy raz, gdy miałem dziesięć lat.”
– tak rozpoczyna się najnowsza książka Piotra Kościelnego pt. „Zwierz”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Initium. 

Rozpoczyna się inaczej niż większość kryminałów, bo już w pierwszym rozdziale poznajemy mordercę – Adama Kupisza, ale to niczego tej książce nie odejmuje. Na kolejnych 470 stronach znajdujemy niemal genialny kryminał.

Na obrzeżach Wrocławia znaleziono zwłoki młodej dziewczyny, a następnie w okolicy pojawiają się kolejne – tym razem dwojga młodych ludzi. Jeszcze później znów kolejne ofiary. Na miejscach zbrodni policja odnajduje wierszowane liściki podpisane przez Zwierza. Czy jest nim wspomniany Kupisz?

Tego, w brawurowym śledztwie, chce dowieść komisarz Marek Mikulski, zwany przez kolegów Mikunem. Pościg trwa, ale morderca wciąż o krok wyprzedza policję. Zdaje sobie sprawę, że Mikulski to poważny przeciwnik. Mówi o nim: „Mikun nie jest zwykłym psem (…). To sk***, który kieruje się specyficznymi zasadami. Wejdziesz mu w drogę, załatwi cię bez mrugnięcia okiem. Nie tylko stoi po drugiej stronie barykady, ale sam wyznacza, gdzie ta barykada się znajduje. To nie jest zwyczajny pies, nie warto z nim zadzierać”.

Kto wygra pojedynek Kupisz – Mikun? Jakie dramatyczne wydarzenia rozegrają się w domu Mikulskiego? Musicie to sprawdzić. Zapewniam, że po lekturze z niepokojem rozejrzycie się po okolicy… . Bo widzicie, Kupisz to zwykły facet: mąż i ojciec. Ot, po prostu, wychodzi czasem z domu i typuje kolejną ofiarę, „nie wyglądał na kogoś, kto byłby w stanie kogokolwiek skrzywdzić. A już na pewno nie wyglądał jak seryjny morderca”. 

Piotr Kościelny pisze prostym, niewymuszonym językiem. Nie tworzy zbędnych opisów, za to posługuje się często brutalnym, męskim językiem w twardej, policyjnej rzeczywistości. 

Nie powiem wam już nic więcej, bo szczerze polecam, żebyście sięgnęli po „Zwierza” sami. Dla mnie to bez wątpienia najlepsza książka, jaką przeczytałam w ubiegłym roku i życzę sobie, i wam właśnie takich książek w tym roku.

 

EK