„Ludzie potrafią zaskakiwać, tylko trzeba im na to pozwolić” – recenzja książki „Wdowy” Lyndy La Plante

W listopadzie do naszych kin wszedł film Steve’a McQueena pt. „Wdowy”. Opowiadał historię czterech kobiet, których nie łączy nic, z wyjątkiem długu, pozostawionego im w spadku przez zmarłych mężów, uwikłanych w działalność przestępczą. Film zgarnął ode mnie 8 gwiazdek na 10 a już w grudniu odezwało się Wydawnictwo W.A.B. z propozycją recenzji książki, której  film był ekranizacją. I tak doszliśmy do tego miejsca, w którym na nowo zapoznałam się z Dolly, Lindą i Shirley. Ale do rzeczy.

Przez dwadzieścia lat Harry Rawlins i jego wspólnicy znakomicie prosperowali jako przestępcy. Kolejne zlecenie – porwanie furgonetki wypełnionej pieniędzmi – miało przynieść gigantyczne zyski. Okazało się jednak pechowe.

Dolly, wdowa po Harrym, dotąd nieświadoma działalności męża, odkrywa w skrytce bankowej szczegółowe zapiski dotyczące planowanego skoku. Ma do wyboru: przekazać je policji lub nachodzącym ją zbirom z konkurencyjnej szajki. Jest jeszcze trzecia, najbardziej szalona opcja – przejąć działalność szefa gangu. Jak możecie się domyślać, Dolly wybiera tę ostatnią. Z pomocą pozostałych wdów – Lindy i Shirley oraz striptizerki Belli, Dolly postanawia wykorzystać plany zmarłego męża i dokonać zuchwałego przestępstwa.

To właśnie ona wiedzie prym w książce Lyndy La Plante. Jest w niej zarówno najważniejszą, jak i najbardziej antypatyczną postacią. Jej towarzyszki w zbrodni, zagubione po śmierci mężów w pewnym sensie nawet bardziej niż Dolly, są osaczone pod jej butem.

Nie jest to zresztą trudne. Linda Pirelli i Shirley Miller, to zahukane kobiety, które wydają się nic nie wiedzieć o prawdziwym życiu a po śmierci mężów wszystko robią po omacku. Szczególnie Shirley, która wydaje się być niezwykle uzależniona od matki. 

Dolly za to uważa, że ma prawo decydować o wszystkim i wszystkich. Sama jednak zmaga się z własnymi demonami, bo choć rządzenie wychodzi jej niemal perfekcyjnie, wewnętrznie nie umie pozbierać się po śmierci męża, którego kochała do szaleństwa.

Po drugiej stronie tej historii, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, musi być policjant. Tak jest i w tym przypadku. Komisarz Resnick, któremu swego czasu Harry zniszczył karierę, jako jedyny podejrzewa, że Dolly coś planuje. I za wszelką cenę postanawia to odkryć. 

I w zasadzie tu muszę przestać opisywać fabułę, bo choć po drodze czeka nas sporo twistów, łatwo o spoiler.

Zanim przejdę do oceny, musicie pamiętać, że moja opinia jest lekko spaczona faktem, że najpierw widziałam film. Obie opowieści różnią się mniej lub bardziej istotnymi detalami, jak historia syna Harry’ego i Dolly czy sama historia Harry’ego. I tak, jak film dawał nam pewne sugestie, tak w książce te sugestie są aż nazbyt częste, by nie można było zbyt wcześnie wysnuć wniosków.

Mimo to, mimo, że obawiałam się sięgnięcia po książkę -stosunkowo- świeżo po obejrzeniu filmu, czytało mi się ją całkiem przyjemnie. Autorka umiejętnie buduje napięcie i potrafi czasem mylić tropy. Dużo miejsca zajmują także osobiste przemyślenia poszczególnych postaci. To, w zasadzie, gotowy scenariusz filmu i nic dziwnego, że został zrealizowany. 

I właśnie w tym punkcie powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, co zrobić najpierw? Przeczytać książkę czy obejrzeć film? No i, jak zwykle jestem za pierwszą opcją, tak tutaj nie byłabym tego taka pewna. A wręcz bardziej skłaniałabym się ku -jednak- obejrzeniu najpierw filmu. Tak czy inaczej, coś sobie spoilerujecie, bo -owszem- film zmienia pewne elementy, niektóre usuwa całkiem, ale -moim zdaniem- lepiej ukrywa pewne fakty. Przynajmniej do jednej, znaczącej, jeśli ktoś nie ogląda bezmyślnie, sceny.

Skoro już jesteśmy przy -nazwijmy to umownie- wadach książki, warto wspomnieć także o tym, że próg wejścia w tę historię, na płaszczyźnie językowej, może być dla niektórych ciężki do przebycia. Zanim wszystko zaczyna się rozkręcać i przestajemy mieć ochotę pyrgnąć książką w kąt, mija kilkadziesiąt stron. Nie na tyle dużo, by skreślić książkę na amen, ale wystarczająco, by się nią znużyć. Jeśli jednak przetrzymacie ten wstęp, wasze wrażenia zmienią się o 180 stopni, jak sama akcja.

Zamykając ten wywód, powiem wam jedno, w tej książce znajdziecie wszystko, miłość, próbę poradzenia sobie z ogromną stratą, wartką akcję, sekrety a także znaną niemal wszystkim prawdę, że od nienawiści do miłości (wszelakiej) jest tylko jeden krok a od miłości do nienawiści nawet pół.

 

EK