„Myśli w zmęczonym umyśle miały idealne warunki, by błądzić. Moje z pewnością z tego skorzystają.” – recenzja książki „Czarna Madonna” Remigiusza Mroza

W moje ręce od wydawnictwa Czwarta Strona trafiła kolejna książka Remigiusza Mroza o nietypowym tytule „Czarna Madonna”. Co tym razem?; zapytacie. Otóż tym razem Remigiusz Mróz stworzył horror. Jak sam powiedział w jednym z wywiadów, chciał zobaczyć „czy uda mu się przestraszyć samego siebie”. Czy pisząc tę książkę chciał stać się polskim Stephenem Kingiem czy Danem Brownem? A może połączeniem jednego i drugiego? Ocena należy do Was.

Przejdźmy jednak do rzeczy. W tej książce dzieje się tak dużo i tak szybko, że trudno opisać fabułę, aby nie zepsuć przyjemności czytania, ale postaram się Wam ją nieco przybliżyć.

Filip Szumski to były ksiądz, który postanawia ułożyć sobie życie z Anetą. Niestety nie może polecieć z narzeczoną na wycieczkę do Ziemi Świętej. Aneta leci sama. Samolot Air Hibernii nie ląduje w Tel Awiwie i znika z radarów. Nie ma z nim łączności.

Po pewnym czasie sygnały z samolotu pojawiają się w różnych częściach świata. Filip zakreśla te miejsca na mapie i w ten sposób odkrywa, że tworzą one heksagram. W poszukiwaniach pomaga mu siostra Anety – Kinga oraz siły nadprzyrodzone…

Czy władzę nad Filipem przejmuje szatan?

I na tym pytaniu właściwie muszę się zatrzymać. Mróz w zawrotnym tempie, w fascynujący, ale jednocześnie przerażający sposób opisuje kolejne wydarzenia, często odnosząc się do nauki Kościoła a szczególnie do Apokalipsy św. Jana. Czytamy też o papieżach, objawieniach oraz o polskich szeptuchach. Warto dodać, że wszystko jest dokładnie wyjaśnione, co oznacza, że autor zrobił godny pochwały research przed napisaniem książki.

Co do tego wszystkiego ma Czarna Madonna? Otóż Mróz nawiązuje tu do katastrofy Air Japan 123 z 12 sierpnia 1985 roku. Na pokładzie tego samolotu, tak jak i tego opisywanego przez Mroza, znajdował się wizerunek Czarnej Madonny. Jakie miał znaczenie? Musicie odkryć sami.

„Czarna Madonna” to powieść prowokująca, ale w sposób delikatny, nie godzący w uczucia religijne. Po jej przeczytaniu głowa pozostaje pełna pytań i kłębiących się myśli. Nie wiemy przecież, jak będzie wyglądał świat, czy spełni się Apokalipsa. A przede wszystkim, czy Kościół jest gotowy na jej nadejście?

 

EK