„Psychopatę może powstrzymać jedynie większy psychopata” – recenzja książki „Dzień Matki” Nele Neuhaus

Co prawda „Dzień matki” już za nami, ale przed nami dziewiąta część cyklu powieści królowej niemieckiego kryminału. „Dzień matki” Nele Neuhaus wydało wydawnictwo Media Rodzina.

W małym miasteczku, niedaleko Frankfurtu, znaleziono zwłoki staruszka – Theodora Reifenratha. Okazuje się, że śmierć nastąpiła 10 dni wcześniej. Nikt z sąsiadów nie zwrócił uwagi na jego nieobecności, tylko jeden z nich skarżył się na ujadanie psa zamkniętego w kojcu.

Theo i jego żona Rita przez wiele lat prowadzili rodzinny dom dziecka, przez który przewinęło się niemal trzydziestu wychowanków.

Śledztwo w sprawie śmierci Theo prowadzą, jak zwykle u Neuhaus, Pia Sander i jej szef Oliver von Bondenstein (tak, prawdziwy hrabia!). Z pozoru jest jasne, staruszek najprawdopodobniej upadł, doznał wylewu krwi do mózgu. Jednak w trakcie oględzin otoczenia domu, śledczy odnajdują ludzkie kości, a w opuszczonej studni kości Rity, która rzekomo popełniła samobójstwo.

Badania wykazują, że kości należą do kilku zaginionych kobiet. Wszystkie zginęły kilka lat wcześniej, były owinięte w folię spożywczą, a ich samochody znajdowano w innych miejscach, z zamkniętymi w bagażniku rzeczami osobistymi. Śledczy analizując te sprawy, odkrywają, że wszystkie kobiety porzuciły swoje małe dzieci. Ginęły zaś zawsze w okolicach Dnia Matki, który w Niemczech jest obchodzony w drugą niedzielę maja. Jaki to ma związek z domem rodziny Reifenrathów? Czy mamy do czynienia z psychopatycznym mordercą, który też został porzucony przez matkę?

Pia i Oliver przesłuchują wychowanków Theo. Właściwie każdy z nich miał powód, aby zabić swoich przybranych rodziców. W, z pozoru sielankowym, domu, przeżywali istny horror. Metody wychowawcze Rity, tj. podtapianie w wannie, czy zamykanie w zamrażarce na 10 minut, na zawsze pozostały w ich pamięci. Kto odczuwa nadal największą nienawiść? 

Neuhaus bardzo umiejętnie prowadzi nas przez meandry śledztwa. Już wydaje się, że wszystko wiemy, gdy nagle okazuje się, że zaginęła siostra Pii – Kim. Czy ona też oddała swoje dziecko i dlatego zniknęła? Od tej chwili wszystko nabiera szalonego tempa, a rozwiązanie, no cóż, nie dla wszystkich będzie oczywiste…

„Dzień Matki” to ponad 700 stron ciekawej lektury. Warto tu wspomnieć także o policyjnym profilerze – dr Davidzie Hardingu, który w sposób bardzo interesujący wypowiada się o wiktymologii, czyli relacji sprawca – ofiara, czy też dość rozbudowane rozważanie o osobowości narcystycznej i psychopatycznej.

Po przeczytaniu tej książki pozostaje refleksja: kto zawinił? Dorosły, który nie sprawdził się w roli rodzica? Czy dziecko, które nie potrafi lub boi się ujawnić swoje problemy? 

Podobno psychopaci, to na zewnątrz zwyczajni, mili ludzie. Nikt nie podejrzewa ich o złe zamiary, a „psychopatę może powstrzymać jedynie większy psychopata”…

 

EK