„Śmierć jest jak pijak w przepełnionym barze” – recenzja książki „Ostatnia sprawa Frederiki Bergman” Kristiny Ohlsson

Kristina Ohlsson w wydanej przez Prószyński i Spółka książce „Ostatnia sprawa Fredriki Bergman” już po raz szósty zabiera nas do mrocznego Sztokholmu. W różnych dzielnicach dzieją się dziwne rzeczy:
– starszy mężczyzna zostaje znaleziony siedząc z przestrzeloną piersią w fotelu, trzyma obrączkę swojej córki;
– przedsiębiorca pogrzebowy Noah poszukuje swojego brata, który wraz z rodziną wyjechał do Australii i od tej pory nie można nawiązać z nim kontaktu;
– pewna kobieta usilnie walczy o kontrolę nad niebezpiecznym mężem, rozpaczliwie chce uchronić siebie i swoje dzieci.

Czy te sprawy są ze sobą powiązane? To zagadka dla detektywów Fredriki Bergman i Alexa Rechta. Ich śledztwo jest niemal dramatyczne. Morderca jest wciąż o krok przed nimi. Czy uda im się udowodnić, że sprawy są ze sobą powiązane? To trudne, bo jak pisze Ohlsson: „śmierć jest jak pijak w przepełnionym barze – wpada na plecy pierwszemu lepszemu klientowi i nawet nie przeprosi”.

Śledczy stają przed dużym wyzwaniem. Poza tym, do dochodzenia wkradają się osobiste sprawy detektywów. Fredrika usiłuje uwierzyć w szczerość chorego męża. Alex otrzymuje tajemnicze listy, w których ktoś pisze mu, że musi „wszystko naprawić”. Jakie demony przeszłości dręczą detektywów?

Ohlsson brawurowo wprowadza nas w to kłębowisko tajemnic, grzechów przeszłości, poczucia porażki wymiaru sprawiedliwości czy też wyjątkowego sprytu przestępcy. Nic nie jest jasne. Gdy przez chwilę wydaje nam się, że jesteśmy blisko rozwiązania zagadki, autorka ujawnia kolejny trop. I znowu nie jesteśmy niczego pewni.

„Ostatnia sprawa…” to brawurowo napisana książka. Bardzo skutecznie odrywa nas od rzeczywistości. Trzeba czytać ją bardzo uważnie, aby nie pogubić się w szczegółach. Ale naprawdę warto. Chociażby po to, żeby dowiedzieć się, dlaczego jest to ostatnia sprawa Fredriki Bergman.

 

EK