Kubek aromatycznej herbaty, wygodny fotel nieopodal palącego się kominka i najnowsza książka Melissy Albert pt. „Hazel Wood” wydana przez Wydawnictwo Media Rodzina, które zadbało o piękną, twardą okładkę, granatowo-niebieską z tłoczonymi liśćmi. Dla mnie to potęguje wrażenie elegancji i… tajemnicy. Dlatego, zajrzyjmy do środka.
17-letnia Alice, wraz ze swoją matką Ellą, wciąż zmienia miejsce zamieszkania. Obie ciągle się przeprowadzają, przemierzają Stany wzdłuż i wszerz. Uciekają przed rzekomo prześladującym je pechem. O pechu jako o żywej istocie pisała ich matka i babka – Althea, która była autorką tylko jednego zbioru mrocznych i mrożących krew w żyłach opowiadań o Uroczysku. Sama mieszkała w wielkiej posiadłości Hazel Wood, której nikt nie potrafił znaleźć.
W pewnym momencie swojego życia Alice i Elle myślą, że wiodą spokojne życie na Brooklynie i nic im nie grozi. Niestety, pewnego dnia Ella znika pozostawiając krótką wiadomość: „Hazel Wood”. Alice jednak postanawia odnaleźć matkę. Pomaga jej wielbiciel i znawca twórczości Althei – Ellery Finch. Udaje im się dotrzeć na Uroczysko, do tajemniczego Hazel Wood.
Czy rzeczywiście zagadka się rozwiąże? Błądzimy po dziwnym świecie. Po lesie Połowy Drogi. Jakie dziwne rzeczy przytrafią się Alice w świecie bajki? Czy kości rzeczywiście śpiewają? Kto mieszka w czerwonym domku? Czy razem z Alice możemy skosztować serum prawdy?
Jak zakończy się niemal dwuletnia wędrówka Alice? Czy odnajdzie matkę? Wreszcie, czy istnieją drzwi między dwoma światami: bajki i rzeczywistości?
Spacerujemy z Alice po Hazel Wood, jesteśmy oderwani od rzeczywistości i nagle… koniec. Tajemnica się rozwiewa. Zakończenie budzi nas, pozbawia magii.
„Hazel Wood” to baśń typu noir. Niby dla młodszych czytelników, ale jak twierdzi autorka: „Hazel Wood jest jednocześnie stanem umysłu i konkretnym miejscem.”. Może dzięki lekturze zdecydujemy się poszukać własnego Hazel Wood? Po lekturze tej książki, z pewnością będzie łatwiej. Lekkie, plastyczne pióro Albert sprawia, że to lektura bardzo przyjemna, która pozostawia jedynie lekki niepokój: czy ludzie z Uroczyska nie żyją wokół nas?!
EK