„Wszystko, co zalega na dnie ulega przemieszczeniu. ” – recenzja książki „Zaginiona” Piotra Kościelnego

Dłuższy czas temu, jakoś w styczniu, zachwycałam się książką „Zwierz” Piotra Kościelnego. Teraz, dzięki wydawnictwu Initium, ukazała się jego kolejna powieść „Zaginiona”. 

Nie ma związków wolnych od kłótni. Mogą trwać krótko lub doprowadzić do tragedii, ale zawsze występują. Tego właśnie doświadczyli Krzysztof Majewski i Agnieszka Dobrowolska. On wychodzi z domu trzaskając drzwiami i nie wraca na noc. Ona rano postanawia pójść na grzyby. Gdy Krzysztof wraca do domu, nie zastaje partnerki. Jej dokumenty oraz telefon zostały w domu.

Jak to często bywa, Majewski staje się głównym podejrzanym. Właściwie nikt nie przejmuje się zbytnio poszukiwaniem zaginionej dziewczyny. Na podstawie dziwnych przesłanek prokuratora, Krzysztof zostaje aresztowany. Następnie trafia do więzienia, gdzie przeżywa prawdziwy koszmar.

Tylko jeden policjant, zesłany do prowincjonalnej komendy Tomasz Świderski, nie wierzy w winę Krzysztofa. Postanawia mu pomóc, a przez swoje działania, zrehabilitować także siebie. Po osobistych przejściach pogrążył się w alkoholu, jednak chce wyzwolić się z jego szponów. Czy mu się to uda?

W zależności od tego, czy jesteście doświadczonymi czytelnikami kryminałów, czy uważnie śledzicie wskazówki, czy też nie przeczytaliście już niemal wszystkiego, co jest dostępne w tej tematyce, finał może być dla was zaskakujący albo nie. Jedno jest pewne, Kościelny przedstawia nam ludzi, którzy stoją na straży sprawiedliwości, ale daleko im do ideałów. Nie potrzeba im dowodów. Dajcie im człowieka, a paragraf się znajdzie.

Nie mogę porównać „Zaginionej” ze „Zwierzem”. Z przykrością stwierdzam, że jest znacznie słabsza. Moje oczekiwania wobec niej były bardzo duże, może zbyt duże i dlatego nieco się zawiodłam… Jednak sama w sobie książka nie jest zła. To wciąż dynamiczna, czasem brutalna i ociekająca emocjami historia, którą warto przeczytać. Ja ją jednak już skądś znam…

 

EK