Radio Freee

Hity non stop na 89.9 FM

Current track

Title

Artist

Relacja z Open’er Festival 2025

Written by on 13-07-2025

Gdybym miał podsumować tegorocznego Open’era w jednym zdaniu, to… poddałbym się od razu, bo tak wielu wydarzeń po prostu nie da się streścić nawet i w jednym akapicie. Dlatego zapraszam na nieco dłuższe podsumowanie Open’er Festival powered by Orange 2025.

JBalvin_Opener25.jpg
J Balvin na Open’er Festival 2025
foto: Filip Janowski

Kilkudziesięciu artystów na 4 scenach, a pozamuzycznie: ogromny teren, kilkanaście stref z atrakcjami przygotowanymi przez partnerów imprezy, teatr, pokazy mody, foodtrucki – to wszystko czekało na przybywających do Gdyni. Aż 8 000 osób buduje miasteczko tworzące przestrzeń festiwalu na lotnisku Gdynia-Kosakowo, by festiwalowicze przez 4 dni mieli zapewnione jak najwięcej rozrywki i atrakcyjne przestrzenie, w których można spędzić czas pomiędzy koncertami.

W tym roku można było m.in. przenieść się do świata słynnych resoraków, zdobyć jeansową torbę z personalizacją, zrobić makijaż u specjalistek jednej ze światowo znanych marek kosmetycznych, zaangażować w proces upcyclingu czy pograć w piłkę nożną w „klatce” przy oprawie muzycznej serwowanej przez DJa i komentarzu prowadzącego na strefie. Do strefy piłki nożnej zajrzał pewnego wieczoru nawet sam Wojciech Szczęsny (świadkowie mówią, że strzelił dwie bramki!).

 

Open’er Festival w 2025 roku stałych bywalców zaskoczył dwiema dużymi zmianami. Przed sceną główną stanowiska akustyków i operatorów świateł rozbito na dwa namioty i rozsunięto na boki, tworząc tym samym otwartą przestrzeń na wprost sceny. Większym szokiem była jednak decyzja by po latach całkowicie wymienić konstrukcję legendarnego Tent Stage. Słynny openerowy namiot z falami i masztami przypominającymi te cyrkowe zniknął z terenu festiwalu, a na jego miejsce postawiono nowoczesną, dwukolorową konstrukcję. Przed rozpoczęciem koncertów niektórych, w tym mnie, ogarnęły obawy jak odbije się to na słynnej atmosferze Tenta i akustyce koncertów w namiocie, który był ikoną imprezy i znakiem rozpoznawanym nawet zagranicą. Dlatego też o obie istotne zmiany, płynące z nich wyzwania oraz powody wprowadzenia tych modyfikacji zapytałem na konferencji prasowej.

Jest to zrobione oczywiście po to, żeby podnieść jakość oglądania i odbierania koncertu. Wiemy o co chodzi, że dużo większa zostaje przestrzeń na wprost sceny, bo FOH [inaczej nagłośnienie – przyp. red.] jest rozsunięty. Jest to taki trend, który funkcjonuje na świecie od jakiegoś czasu. Wydaje mi się, że ze wszystkimi potencjalnymi problemami sobie radzimy. Chodzi tutaj o komfort uczestników – dużo więcej osób stoi naprzeciwko sceny. Co do Tentu: mamy zupełnie nowe konstrukcje, monumentalne, większe, z potencjalnie lepszą akustyką, bardziej stabilne… Bardzo stabilne w kontekście różnych zawirowań pogodowych, które się dzieją na świecie. Ja osobiście bardzo [te nowe konstrukcje] lubię. Na pewno jest bardzo [ważnym] elementem, kolejnym w kontekście uczestników, o czym ktoś może nie pamiętać, że te namioty nie mają słupów. Czyli mamy dwa przypadki, w których widoczność dla uczestników jest bez porównania lepsza. Dlatego, że tu mamy przesunięte FOHy na boki, a tutaj w przypadku tych nowych scen nie mamy słupów, które oczywiście fajnie wyglądają na fotografii, ale generalnie ogląda się przez nie koncert. (śmiech) W związku z tym, to jest kluczowe. Naszym celem jest efektywność i podniesienie jakości uczestnictwa. [Te konstrukcje] są też wyższe, co powoduje, że – nawet dzisiaj widać – te temperatury są lepsze, jest więcej powietrza, większa cyrkulacja, i daje nam to też potencjalnie większe możliwości związane z nagłośnieniem, światłami, i tak dalej. Ale festiwal jest żywą materią, więc wszystko zawsze przed nami. – powiedział Mikołaj Ziółkowski, pomysłodawca imprezy i szef spółki Alter Art, która od samego początku (a więc od 2002 roku) organizuje Open’er Festival.

 

MikolajZiolkowski_Opener25.jpgFilip Janowski i Mikołaj Ziółkowski

 

Muszę przyznać, że moje obawy zniknęły już po pierwszym koncercie. Owszem, fotografie mają już niestety inny klimat, ale koncerty nie straciły nic na atmosferze, widoczność faktycznie jest lepsza i łatwiej jest oddychać w gęstym tłumie. Nie odczułem natomiast różnicy w akustyce pomiędzy starym a nowym Tent Stage, tak więc poprawy w tym kontekście (przynajmniej z mojej perspektywy) brak, ale na szczęście nic się też nie pogorszyło.

 

Nowy Tent Stage na Open'er Festival; foto: Filip JanowskiNowy Tent Stage na Open’er Festival
foto: Filip Janowski

 

Skupmy się jednak na muzyce, bo to przecież najważniejsza strona festiwalu muzycznego. Headlinerzy w tym roku stanowili szczególnie łakomy muzyczny kąsek dla starszej publiczności. Massive Attack, Nine Inch Nails, Muse i Linkin Park to renomowane formacje znane od lat. Żadnego z koncertów nie można nazwać zawodem, ale w jednym z nich czegoś brakowało. Po kolei.

Pierwszego dnia zagrała grupa Massive Attack. Hipnotyzujące, mroczne dźwięki z głębokimi tekstami, bardzo dobre wykonanie utworów (choć wokal podróżującego z zespołem gościnnie występującego piosenkarza Horace’a Andy’ego niestety wskazywał już na jego zaawansowany wiek) i minimalistyczna oprawa świetlna poruszały duszę i zostawiały przestrzeń na to, co działo się na telebimach: mocny, ważny przekaz o sprawach istotnych, okraszony zdjęciami, liczbami i hasłami w języku polskim.

Drugiego dnia zagrała grupa Nine Inch Nails. Chłód, surowość, brudne brzmienie – tak można byłoby określić klimat stworzony przez grupę dowodzoną przez Trenta Reznora. Nie zabrakło emocji i specyficznego klimatu, a do tego niezwykle precyzyjnego wykonania utworów, które brzmiały wręcz dużo lepiej, niż w wersji studyjnej. Nieoczekiwaną gwiazdą tego występu został… operator kamery. Okazuje się, że Nine Inch Nails ma swojego człowieka od tej części występu i takie przedsięwzięcie jest absolutnym strzałem w dziesiątkę. Kamera krążyła pomiędzy muzykami, a ujęcia zza pleców wokalisty, pokazujące jego pracę oraz reagujący tłum widziany niemal 1:1 z jego perspektywy przyprawiały o ciarki.

 

MassiveAttack_Opener25.jpgMassive Attack na Main Stage Open’er Festival
foto: Filip Janowski

 

Trzeci dzień to koncert Muse. Brytyjczycy prezentowali się monumentalnie – ich przeboje po prostu brzmią dobrze, sami muzycy świetnie przygotowani są do ich wykonania, a scenografia cieszy oko wraz z efektami. Jednak to właśnie na tym koncercie czegoś brakowało. Po pierwsze – dźwięku z mikrofonów w kilku momentach. Przede wszystkim podczas utworu „Psycho”, który zespół (nieświadomie) wykonał w wersji instrumentalnej. Mikrofony zawiodły potem jeszcze kilka razy. Osobiście większy niedosyt mam jednak po występie Matta Bellamy’ego, którego show był w moim odczuciu kompletnie bezosobowy, wydawał się być znanym mu na wylot schematem powtarzanym przed kolejną publicznością.

Ostatni dzień to koncert grupy powracającej po latach i po trudnych przejściach. Wydarzenie niezwykle ważne na skalę światową, nie dziwi więc, że to właśnie na koncert Linkin Park przybyły największe tłumy. Mike Shinoda i jego ludzie są w doskonałej formie, i to mimo bardzo trudnych przejść (w 2017 roku zmarł wokalista Chester Bennington), a radość z powrotu na scenę biła od muzyków z daleka. Był to wręcz wzruszający obraz. Świetnie spisała się Emily Armstrong, która nie starała się być nowym Benningtonem, a jedynie jak najlepiej wykonać nagrane przez niego przeboje oddając mu szacunek, co wychodziło jej bardzo dobrze. Fenomenalnie spisywała się natomiast w nowych utworach, napisanych pod nią. Do tego piękna scenografia, ekrany, zaawansowany show świetlny, lasery i chóralnie śpiewająca publiczność. Zespół potwierdził, że wciąż należy do gigantów gatunku i sceny w ogóle.

 

LinkinPark_Opener25.jpgLinkin Park na Main Stage Open’er Festival
foto: Filip Janowski

 

Trudno w kontekście Open’era 2025 mówić o wielkich rozczarowaniach. Wymienia się jednak w tym kontekście Tylę, która nie miała na scenie żadnych muzyków, pojawiały się problemy techniczne, na które często narzekała, kontakt z publicznością był płytki, a wokalistka przejmowała się przede wszystkim swoim wyglądem. Niemniej, przyjemna pogoda i bujające piosenki Tyli sprawiały, że nawet malkontenci przynajmniej tupali nogą.

Poza headlinerami warto wspomnieć o koncertach takich artystów jak J Balvin, który Tent Stage zamienił w jedną wielką imprezę w stylu latino; Jorja Smith, która czarowała balladami i rozgrzewała bardziej tanecznymi utworami w oldskulowym brytyjskim klimacie; Kaśka Sochacka, Igo, Mela Koteluk czy The Cassino, którzy udowodnili, że polscy artyści nie muszą mieć kompleksów przy zagranicznych gwiazdach; Little Simz, Rufus du Sol czy Doechii, którzy chyba sami zaskoczeni byli tak dobrym odbiorem i tłumami zebranymi przed sceną, ale po prostu zasłużyli na to wysoką jakością występów i atmosferą tworzoną ze sceny; Maribou State, Magdalena Bay, St. Vincent, Antony Szmierek, Neil Frances, Samara Cyn oraz Zaho de Sagazan, którzy tworzyli wyjątkowy klimat, każde z nich na swój własny sposób, czy to budując ciepłą, gościnną atmosferę, czy wychodząc do publiczności, czy też kreując coś bardzo alternatywnego i oryginalnego; Justice, którzy stworzyli show zakończony w sposób przypominający sceny z filmów, kiedy główny bohater odchodzi w stronę zachodzącego słońca pozostawiając za sobą tumany kurzu i efektowne wybuchy; David Kushner, który pokazał, że czysty, silny wokal, klasa na scenie i solidny zespół nie potrzebują pirotechniki i wyszukanych efektów; RAYE, która udowodniła, że choć w muzyce coraz większą rolę odgrywają komputery i maszyny, żywy zespół i perfekcyjny wokal zawsze będą górą, czy wspaniała Camila Cabello, która na pierwszym koncercie w Polsce pokazała wszystko, co najlepsze: doskonały wokal, piękną, interesującą scenografię zmieniającą się z biegiem koncertu, tańce, choreografie, przearanżowane piosenki, świetną pracę z kamerą i bardzo ciepły kontakt z publicznością.

 

CamilaCabello_Opener25.jpgCamila Cabello na Main Stage Open’er Festival
foto: Filip Janowski

 

Za nami edycja obfitująca w solidne koncerty z bardzo szerokiego wachlarza gatunków. Przed nami całe lato koncertów i oczekiwanie na pierwsze ogłoszenia festiwalowe na przyszły rok. Pierwszy headliner na Open’era 2026 jest już zakontraktowany, organizator nie chciał jednak zdradzić kto to taki. A po różnorodności tegorocznej edycji próby przewidywania czegokolwiek są wróżeniem z fusów. Pozostaje nam więc po prostu czekać, wsłuchując się w muzykę artystów, którzy dla 140 000 uczestników edycji 2025 stworzyli koncertowe wspomnienia.

/Filip Janowski/


Radio Freee

Hity non stop na 89.9 FM

Current track

Title

Artist